niedziela, 25 listopada 2012

Akt 3

               Wszystko ma swój początek, swój środek i swój koniec. Nie pomyślcie, że to jest już koniec tej historii, bo ona być może dopiero teraz się rozpoczyna i to własnie teraz jest ten przełomy w naszym życiu moment... 

               Jak potoczyło się nasze życie?, zapytacie. Cóż. Mimo wszelkich starań, mimo naszych próśb do Boga, mimo naszych trosk i poświęconego czasu zdarzyło się coś, co na pewno wszyscy zapamiętamy. Nadeszła godzina, w której One Direction naprawdę przestało istnieć. Pożegnaliśmy naszego przyjaciela, Zayna. ODSZEDŁ. To było trudne dla nas wszystkich. Długo nie mogliśmy się z tym pogodzić, ale nasze wcześniejsze przeżycia nauczyły nas, że nigdy nie można się poddawać. 

               Harry i Niall mieli sie dobrze. Stali się naprawdę dobrymi ludźmi, znaleźli pracę, zarabiali pieniądze, wyszli na prostą. Byłem z nich taki dumny. Siedzieli w gównie, a teraz stali się czyści. Jak łzy. Dalej mieszkali z Lisą tylko i włącznie na jej prośbę. Kobieta nie chciała zostać sama. Ponad to przywiązała się do chłopaków, traktowała ich jak członków rodziny. Tak naprawdę wszyscy staliśmy się jedną, wielką RODZINĄ. Zawsze nią byliśmy i będziemy. 

               Liam i Danielle w spokoju doczekali się momentu kiedy Hope postawiła swój pierwszy krok, wypowiedziała pierwsze słowo, poszła do przedszkola, szkoły, znalazła swoją pierwszą sympatię, skończyła maturę... Byli idealną rodziną, wzorem do naśladowania, młodzi mogliby się od nich uczyć wzajemnego szacunku i miłości, stałej tęsknoty za sobą i potrzeby bliskości. Można by napisać piękne lovestory na podstawie ich życia. To nie byłoby zwyczajne romasidło tylko prawdziwa, najprawdziwsza historia trwające, tętniącej miłości. 

               A ja? Resztę życia przepracowałem na zmywaku, aż do emerytury. Później oddałem się spokojnemu życiu, jako starzec często rozmawiałem z Hope, stałem się jej idolem, co było dla mnie naprawdę wielkim osiągnięciem. Cieszyłem się, że nie popełniła takich samych błędów jak my, za młodu. Nie miałem własnych dzieci, ale ta dziewczyna wypełniła tą pustkę w moim sercu. Moje mądrości życiowe, emocje, które wkładałem w opowiadanie tego mogłyby być doskonałym materiałem na podręcznik wg wiejskiego filozofa. Nigdy nie straciłem tego humoru, nigdy... 

               Dla jednych los jest łaskawy. Zbyt łaskawy. W naszym przypadku wszystko było na opak. Być może te wszystkie zdarzenia to przestroga, coś w rodzaju swoistego ostrzeżenia. Każdy może zinterpretować to inaczej, każdy może odczytać to na swój sposób i wyciągnąć z tego oryginalne wnioski. Co się stało to się nie odstanie, o tym każdy wie dobrze. Życie macie tylko jedno, nie zmarnujcie tego. 

~*~

               Witam. Jak możecie się domyślić jest to już koniec tej historii. Trochę namieszałam, ale to moja chora wyobraźnia układała zdania, nie ja, nie Maja. Dziękuję wszystkim za zainteresowanie, dziękuję za to, że byliście ze mną. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz przeczytacie coś ode mnie. Wyczekujcie nowości, skarby! :) Pozdrawiam. 

Majka,
@MajaMichalska

P.S. Zostałam nominowana do Liebster Award, a właściwie nie ja, lecz ten blog. On i "Will you marry me, Louis?". Postanowiłam, że tu odpowiem na wszystkie pytania, z nominacji do obu tych blogów właśnie w tym miejscu, żeby nie robić bałaganu. 

Zasady:
'' Nominacja ta jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. ''


Pierwszy zestaw pytań wraz odpowiedziami: 

1. Ulubiony kolor? 
Fioletowy, zdecydowanie.
2. Masz do wyboru dowolne miejsce na świecie, gdzie się udasz? 
Do Londynu. Chciałabym zobaczyć te wszystkie piękne miejsca, które od dawna mnie fascynują.
3. Najlepszy obejrzany przez ciebie film? 
"Efekt motyla". To mój ulubiony film, mogłabym oglądać go cały czas. 
4. Do jakich fandomów należysz?
Jestem dumną Directionerką. 
5. Co inspiruje Cię do pisania?
Słucham dużo muzyki, prawdopodobnie to ona powoduje, że w mojej głowie pojawiają się coraz to nowe, świeże pomysły. 
6. Jak wyobrażasz sobie siebie za 10 lat?
Wyobrażam sobie siebie jako studentkę. Pilną uczennicę, ale też dziewczynę, która lubi się bawić. 
7. Kupując/wypożyczając książki kierujesz się wyglądem okładki, streszczeniem z tyłu czy może czymś innym? Uzasadnij.
Gdy biorę książkę do ręki patrzę na tytuł, okładkę i streszczenie z tyłu. Jeśli te trzy elementy sprawiają, że myślę "Tak, to może być naprawdę dobra książka" nie ma możliwości, żebym jej nie przeczytała. 
8. Czemu postanowiłaś napisać opowiadanie?
Zawsze lubiłam pisać opowiadania, a więc założenie bloga z wymyśloną przez siebie historią to była tylko kwestia czasu. 
9. Co chciałabyś powiedzieć swoim czytelnikom w chwili obecnej?
Chciałabym im serdecznie podziękować, że mnie wspierają, czytają i są ze mną przez ten cały czas. To dla mnie naprawdę wiele znaczy! 
10. Gdybyś miała zostać gwiazdą muzyki - występowałabyś w zespole czy solo? Dlaczego?
Oczywiście, że w zespole. Razem raźniej. 
11. Ile masz obecnie piosenek na telefonie?
Mam tylko 4 piosenki. 

Drugi zestaw pytań wraz z odpowiedziami: 

1. Ulubieni wykonawcy?
Ulubionego wykonawcy jako takiego nie mam. Mam za to ulubiony zespół - One Direction. 2. Ulubiona liczba?
666, 66 i 69. 3. Trzy miejsca , które chcielibyście odwiedzić? 
Londyn, Dublin, Cardiff. 4. Ulubiona książka?
Cała seria o Harry'm Potterze. 5. Pasje/hobby?
Taniec, fotografia, opowiadania, rysowanie. 6. Ulubiony cytat?
"Kiedy czegoś pragniesz cały świat potajemnie sprzyja twojemu pragnieniu." - Paulo Coelho7. Drugie imię?
Zofia. 8. Co sądzisz o sławie?
Z jednej strony jest dobra, z drugiej zła. W moim opowiadaniu dużo o tym mówię :) 9. Kim chcesz być w przyszłości?
Pisarką lub nauczycielką języka polskiego. 10. Ile masz napisanych SMSów?
W chwili obecnej ponad 100 - jeszcze ich nie skasowałam. 11. Cztery osoby z Twittera , które po prostu kochasz ♥ Uzasadnij.
Na pewno @horalek4ever i @Sylvia_Shy. Kocham je za wszystko, za to, że są, za to, że mnie wspierają, za to, że potrafią mnie pocieszyć i wysłuchać. Kocham was, dziewczyny!

Trzeci zestaw pytań wraz z odpowiedziami: 


1. Ulubiony przedmiot w szkole?

J. polski i j. angielski. 
2. Ulubiony aktor?

Johnny Depp i Leo DiCaprio. 
3. Ulubiona aktorka?

Emma Watson. 
4. Ulubiony film?

"Efekt motyla". 
5. Ulubiona książka?

"HP" - cała seria. 
6. Jak nazwałabyś swoje dzieci?

Lubię oryginalne imiona. Córkę Róża bądź Liliana, a syn Nataniel, Nikodem lub Fabian. 
7. Kim chcesz być w przyszłości?

Pisarką lub nauczycielką polskiego. 
8. Pasja? Hobby?

Taniec, rysunek, pisanie opowiadań, fotografia. 
9. Jaki masz telefon?

Szajsung. 
10. Ile, jakie i kogo masz płyty?

Jeśli chodzi o płytę z muzyką... Mam jedną. "Up All Night" by One Direction. Niedługo do kolekcji dołączy ich druga płyta "Take Me Home". Mam też masę innych, starych (punkowych) zespołów, ale je może ominę.
11. Jak byś siebie opisała?

Dziwna dziewczyna. 


Pytania dla was: 
1. Jak opisałabyś się w trzech słowach? 
2. Jest jakiś film, książka lub piosenka, która dosłownie odzwierciedla twoje życie? 
3. Z którym bohaterem swojego opowiadania sie utożsamiasz? 
4. Kim chciałabyś byś w przyszłości? 
5. Jak myślisz, jakim zwierzęciem mogłabyś być? 
6. Ideał chłopaka? 
7. Lubisz marzyć? 
8. Zapamiętujesz swoje sny? Jeśli tak, to czy jest sen, który zapamiętasz do końca życia?
9. Czy poznałaś kiedyś w internecie osobę, z którą już od dawna się przyjaźnisz? 
10. Z jaką zmarłą osobą chciałabyś się spotkać? 
11. Wolałabyś być aktorką filmową czy teatralną? 

Jeszcze raz dzięki za nominacje! #MUCHLOVE

środa, 7 listopada 2012

Akt 2

               Czasami musimy coś stracić, aby uświadomić sobie jakie to było ważne. Tak było i w moim przypadku. Gdyby nie ludzka głupota i ciekawość to wszystko nie zaszłoby tak daleko... A najgorsze jest to, że choć tak bardzo żałujesz tego co się wydarzyło czasu już nie można cofnąć. 

               Zacząłem wierzyć, że wszystko wyjdzie po mojej myśli. Pracowałem, w wolnych chwilach odwiedzałem chłopaków. Dodatkowo wspierałem Liama i Dan, którym już niedługo miało urodzić się dziecko. Lekarze mówili, że będzie to dziewczynka. Ma szczęście, że posiada takich rodziców. Zawsze wierzyłem w uczucie, które łączyło tych młodych. To niewiarygodne, jak bardzo mocno mogą się kochać. Byli ze sobą szczęśliwi i akceptowali się w całości. Zawsze marzyłem, aby mieć taką drugą, kochaną osobę... Ale jakoś nigdy nie miałem czasu, aby poświęcić się miłości. Tym bardziej WTEDY, gdy Harry i Niall zakończyli terapię. Musiałem znaleźć im lokum. W mieszkanku Danielle i Payne'a ledwo mieściliśmy się w trójkę. Niedługo miała dojść kolejna, ważna współlokatorka. Myślałem nad wynajmem jakiejś kawalerki. Zamieszkałbym wtedy z NIMI, tymi sierotami, którymi musiałem się zajmować. Był tylko jeden problem... Brak forsy. Pracowałem ile tylko mogłem, wszystko co zarobiłem przeznaczałem tylko na to, co było aktualnie potrzebne. O pożyczce nie było mowy... Z czego bym to spłacił? 

               Akurat wychodziłem z restauracji, w której pracowałem na zmywaku. Kierowałem się w stronę szpitala. Miałem zamiar odwiedzić Zayna, którego stan podobno się pogorszył. Było zimno. Śnieg zasypał miasto. Szedłem przez ulicę w jesiennej kurtce, przetartych do granic możliwości jeansach i starych trampkach. Na głowie miałem brązową czapkę w czarne kwadraty, którą zafundował mi ojciec kiedy byłem jeszcze nastolatkiem. Moja twarz miała kolor jak śnieg leżący na tej ulicy... Innym ludziom na pewno wydawało się, że jestem bezdomny albo coś. Trudno. Przynajmniej nie rozpoznawali mnie już, nie widzieli we mnie tamtego dawnego Tomlinsona. Teraz stałem suię zwykłym człowiekiem, śmieciem, na którego nie warto zwracać uwagi. W pewnym momencie poślizgnąłem się i rozdarłem swoje spodnie na kolanie. Zaklnąłem i siedząc na ziemi odetchnąłem ciężko. Wtedy poznałem Lisę, która pomogła mi wstać. Bardzo przypominała mi moją matkę, za którą bardzo tęskniłem. Przegadaliśmy resztę drogi do szpitala. Opowiedziałem jej moją historię. Ona też dużo mi o sobie powiedziała. Dowiedziałem się, że straciła syna - zmarł w wypadku samochodowym kilka lat wcześniej. Chyba zobaczyła we mnie swoje dziecko, bo od razu zaczęła mnie traktować jak swoje dziecko. Kazała zaprowadzić się do sklepu, kupiła dwie reklamówki jedzenia. Poszła razem ze mną do szpitala, odwiedziliśmy Mulata. To rak. Rak płuc. Starałem się być dzielny i nie płakać, choć łzy same napływały mi do oczu. Czułem, że go tracę... Tracę przyjaciela. 

               W ciągu kolejnych kilku miesięcy wiele się zmieniło. Harry i Niall zamieszkali z Lisą, z którą też bardzo się zżyli. Nie pili, nie palili, nie brali. Wypełniała mnie duma. Irlandczyk zaczął nawet pracę. W sklepie zoologicznym. Danielle urodziła dziecko. Tak jak przypuszczali była to dziewczynka., Zdrowa, silna dziewczynka, której NOWOŻEŃCY - bo młodzi wzięli ślub w urzędzie stanu cywilnego - nadali imię Hope. Z jednej strony wszystko było dobrze, ale z drugiej... Niedługo miał opuścić nas człowiek, którego pomimo wszystkich błędów, które popełnił i jego wad KOCHALIŚMY. 

               Lisa stała się dla nas matką, a my dla niej dziećmi. Zawdzięczałem jej dużo. Zdjęła ciężar z moich barków i zarzuciła go na swoje. Karmiła nas, wspierała, dawała ciepło, którego potrzebowałem zarówno ja, jak i moi przyjaciele. Okazało się, że jest też wyśmienitą opiekunką dla dzieci. Payne'owie skorzystali z jej usług niejednokrotnie. Niewiarygodne było to jak działała na nas wszystkich. Szkoda tylko, że Zaynowi nie dało się już pomóc... 

~*~

               Witajcie! Uporałam się z drugim aktem, ufff. Nie mam teraz dużo czasu na pisanie. Na wakacjach było go znacznie więcej, to chyba oczywiste. Coraz częściej myślę, żeby tego bloga skrócić już do minimum. Trzy akty i koniec śpiewki. Myślę, że więcej nie potrzeba, chcę pozostawić lekki niedosyt, chyba mi się to uda, bo lubię zostawiać moje dzieła niedokończone - celowo. Dzięki wszystkim za wsparcie! Much love! Pozdrawiam. 

Majka,
@MajaMichalska

sobota, 15 września 2012

Akt 1

               Co noc wyobrażałem sobie co by było, gdybyśmy nie wygrali tego całego konkursu…Pewnie dalej bylibyśmy zgranym zespołem znanym na swoim osiedlu. Mielibyśmy szacunek innych i co najważniejsze bliskość. Bliskość, której tak cholernie mi brakowało. Liam odszedł od nas, nie dziwię mu się. Zasługuje na to, żeby ułożyć sobie życie, a nie tak jak my szlajać się po ulicach, za ostatnie pieniądze kupować alkohol i narkotyki. To chore... 

               Zaskakujące, jak bardzo się zmieniliśmy, jak przemieniało się nasze życie. Najpierw byliśmy zwykłymi nastolatkami, którzy bawili się muzyką, byliśmy ułożeni i grzeczni. Później staliśmy się sławni, rozchwytywani, bogaci. Chcieliśmy tylko udawać "złych chłopców", ale z biegiem czasu przestaliśmy to kontrolować. Demolowaliśmy budynki, całowaliśmy się z byle kim, każdego wieczora upijaliśmy się do nieprzytomności. Nasze ciała pokrywały tatuaże. Jakiś czas później fani odeszli. Zapomnieli o nas, a może mieli już dość? Nie wiedzieliśmy co mamy robić, staczaliśmy się coraz bardziej. Liam poznał dziewczynę, zakochał się i chciał spędzić z nią resztę swoich dni. Tak... Danielle, piękna tancerka, dobra przyjaciółka, zawsze uśmiechnięta towarzyszka. Pasowali do siebie. Nieraz spotykałem ich na ulicy, spacerowali. Ja siedziałem upity na przystanku autobusowym,  miałem gdzieś, co ludzie o mnie pomyślą. Patrzyłem na nich z zazdrością, bo lata mijały, a ja zamiast chęci odwrócenia mojej sytuacji pragnąłem zażyć kolejną porcję narkotyków. Widziałem, jak wszyscy patrzą na mnie z pogardą. Nawet ONI - Liam, mój dawny przyjaciel i jego cudowna narzeczona. Ten wzrok, ten sposób w jakim na mnie patrzyli na długo utkwił w mojej pamięci. I wtedy  pojawił się komunikat w mojej głowie: czas to wreszcie skończyć. 


               Poddałem się leczeniu, byłem już czysty. Szkoda, że nie mogłem usunąć tych tatuaży, one zbyt przypominały mi tamte chwile...  Cóż, ważne jest, aby mieć dobre serce i zamiary, tak mnie uczono. Gotowy do walki o moich przyjaciół wyszedłem dumnie z budynku, w którym mieszkałem rok razem z innymi ćpunami i alkoholikami. Zacząłem szukać moich dawnych znajomych, chciałem im pomóc wstać na nogi, tak jak pomogli mi. Znalazłem najpierw Liama, ożenił się i niedługo miał zostać ojcem. Pokazałem mu, że jeszcze jest we mnie człowieczeństwo, żyję i mam się dobrze. Chcę zacząć wszystko od nowa. Chyba mi się udało go przekonać, jego i Danielle, bo nawet zaproponowali mi, żebym z nimi zamieszkał. Na początku nie chciałem tego robić, nie chciałem narobić im kłopotu, tym bardziej, że dziecko było w drodze. Ale  przecież oni wcale nie musieli mi tego proponować, więc zgodziłem się. Czy to znaczyło, że jestem im jeszcze bliski? Że naprawdę mnie kochają, jak brata, przyjaciela...? 


               Znalazłem sobie pracę jako "facet do garów" w pobliskiej restauracji. Może zarobki nie były wielkie, a zajęcia nie należały do moich wymarzonych, ale przynajmniej nie żyłem już na koszt Payne'ów i czasami starczało mi na to, żeby dołożyć od siebie większą część na opłacenie rachunków i zakupy. W wolnych chwilach szukałem reszty mojej dawnej "bandy", co nie należało do łatwych. Oni przecież mogli być wszędzie. Przeszukałem kasyna, bary, podpytywałem czy nie widziano ich w pobliżu jakiś burdeli, czy czegokolwiek... Ugh, brzydziłem się tym wszystkim, ale robiłem to dla dobra moich PRZYJACIÓŁ. Nialla znalazłem w irlandzkim klubie, akurat pakował sobie do ust krakersa i popijał go wódką. Jak uroczo. Zastanawiałem się tylko skąd on ma kasę na takie wygłupy... Miałem trochę pieniędzy, więc nie czekając długo zabrałem go ze sobą do ośrodka, w którym i ja mieszkałem i kurowałem się. Może i jemu pomogą. Oczywiście chłopak stawiał opór, ale nie miał wyjścia. Ze mną się nie zadziera, i tak zrobi co mu każę. Ten mózg był wypełniony dymem od papierosów, mózgu chyba w ogóle nie było, więc mogłem spokojnie oddać go w ręce specjalistów. Wydałem na niego kupę kasy, ale warto było. Chłopak zaczął robić postępy. Unosiłem się dumą ponad innych ludzi. W pewnej części dzięki mnie był na tej drodze... 
 
               Pracowałem codziennie, weekendami dorabiałem w budce z fastfoodami, wole chwile spędzałem z Liam i Danielle, odwiedzałem Niallera lub szukałem pozostałych. Do domu przynosiłem coraz mniej pieniędzy, musiałem opłacić pobyt w ośrodku, choć dla mnie i tak dali zniżkę. Kiedy ja się tam przypałętałem zaopiekowali się mną, nie miałem ani grosza, ale oni postanowili się mną zająć. Zawdzięczam wszystko tamtym wolontariuszom, lekarzom. Jakiś czas potem znalazłem Harry'ego i Zayna. Mulat miał bóle klatki piersiowej, pluł krwią, musieli zabrać go do szpitala. Tymczasem Loczek i Nialler dochodzili do siebie. Było z nimi coraz lepiej, a ja zacząłem powoli myśleć jak wyczaruję im dom... 


~*~

               Witajcie! W końcu napisałam ten "rozdział". Nie należy do najdłuższych, ale tak właśnie miało być. Ta historia będzie liczyć około pięciu aktów. Zobaczycie co wydarzy się dalej, mam nadzieję, że pozytywnie was zaskoczę. Dziękuję również za 7 komentarzy pod prologiem, zmotywowaliście mnie! Cieszę się, że posiadam zarówno nowych czytelników, jak i te osoby, które są ze mną od "Will you marry me, Louis?". Much love! Pozdrawiam. 

Majka,
@MajaMichalska

niedziela, 2 września 2012

Prolog

Nigdy nie pomyślałbym, że będę prawdziwą gwiazdą. Zawsze muzyka była moją największą pasją, ale przygotowywałem się do tego, że umrę kiedyś niezauważony, jako zwykły, szary człowiek, niegdyś chłopak śpiewający w osiedlowym zespole, którego największym osiągnięciem było granie w garażu. A jednak…

 Najpierw poznałem Liama – przeprowadził się z rodziną naprzeciwko mnie, zawsze był zadowolony, pilnował mnie na każdym kroku, abym nie zrobił czegoś głupiego. Prawdziwy kumpel. Później na jednej imprezie Liam zapoznał się z Zaynem, lekko narcyzowatym mulatem o prawdziwym, rockowym głosie. Szybko się zaprzyjaźniliśmy i byliśmy nierozłączni. Pozbieraliśmy kilka osób z okolicy, mieliśmy perkusistę, basistę i wszystkich „władców instrumentów”, a ja razem z moimi druhami staliśmy na „scenie” jako wokaliści. Założyliśmy zespół One Direction i już powoli zaczynaliśmy się wybijać, bo dawaliśmy czadu w coraz to większych garażach. Po naszym pierwszym występie w knajpie „U Timmy’ego” zgłosiło się do nas jeszcze dwóch gości: Irlandczyk Niall i lokowaty Harry  – nigdy wcześniej nie widziałem ich w mieście. Przesłuchaliśmy jak śpiewają i… Przyjęliśmy ich do zespołu. Od tamtej pory 1D liczyło 5 wokalistów.  Spotykaliśmy się, rozmawialiśmy, śpiewaliśmy. Staliśmy się naprawdę zgraną paczką. Liam, Zayn, Niall i Harry stali się dla mnie braćmi, wspaniałymi przyjaciółmi, którym mogłem o wszystkim powiedzieć. Łączyła nas silna więź…

Grywaliśmy na małych imprezach, występowaliśmy w szkołach, na festynach. Mieszkańcy Doncaster rozpoznawali już nas na ulicach. 27 maja 2010 roku, Nialler przyniósł na próbę zespołu kartkę z wielkim napisem „Konkurs!”. Od razu rzuciliśmy się do czytania...

Konkurs muzyczny! Zapraszamy wokalistów, instrumentalistów oraz zespoły na eliminacje w Domu Kultury, które odbędą się 25.06.10 r. od godziny 10:00. Wyłonimy po 5 wykonawców z każdej grupy, którzy wejdą do rundy I! Zwycięscy wystąpią otrzymają 5 tysięcy funtów i pojadą do Londynu, gdzie zagrają koncert! Do dzieła!

25.06.10 r. – Eliminacje
09.07.10 r. – Runda I
 16.07.10 r. – Runda II
23.07.10 r. – Finał

               Pamiętam to jak dziś. Zaczęliśmy główkować jaką piosenkę wybrać, wrzeszczeliśmy, krzyczeliśmy, popychaliśmy się, aż w końcu nad głową Liama zapaliła się żarówka: "Sweet Child O' Mine" - Guns N' Roses było idealne. Wszyscy dobrze znaliśmy tą piosenkę, a więc od razu zaczęliśmy ćwiczyć. Miesiąc później przyszedł czas eliminacji. Stojąc na scenie zaklnąłem tylko cicho i kiwnąłem głową do chłopaków. Mogliśmy zaczynać. Na początku byłem lekko zestresowany, ale później rozkręciłem się i wszyscy daliśmy czadu. Widownia biła am brawo, jurorzy byli pod wrażeniem. Zeszliśmy ze sceny i czekaliśmy na werdykt. Przewodniczący jury zaczął ogłaszać, które zespoły przeszły dalej: Do rundy 1 przechodzi grupa One Direction... Skakaliśmy z radości. Ten konkurs był dla nas ważny, mogliśmy się wybić, zagrać w Londynie, może tam ktoś nas odkryje i... 

               Kolejne etapy poszły nam bez problemu, to my byliśmy zespołem, który doszedł do finału. Pokonaliśmy popowe boysbandy, hip-hopowe duety. W Doncaster byliśmy już niemałymi "gwiazdami". Wykonaliśmy piosenkę "We Are The Champions" zespołu Queen. Właściwie już czuliśmy się jak zwycięscy, ale było tak blisko... Tak blisko wygranej. Konkurs muzyczny wygrywa... One Direction! Wrzaski, piski,   staniki jeszcze nie latały, ale Zayn dostał w głowę pluszowym miśkiem od Lottie - mojej siostry. Czuliśmy się jak królowie wszechświata, nasze małe marzenie się spełniło! Wygraną podzieliliśmy na pięć - dla każdego po 1000 funtów. Ja małą część z tego oddałem rodzicom, resztę przehulałem. Niall odwiedził rodzinę w Irlandii, Harry i Zayn spędzali czas na dyskotekach, a Liam... Bóg wie, co on zrobił z tą kasą. Kilka miesięcy później, dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem wyjechaliśmy do Londynu, aby dać koncert tamtejszej społeczności. Nie było milionów widzów, ledwo 5 tysięcy, ale dla nas - zwycięzców małego, lokalnego konkursu była to ogromna ilość. Nie przywykliśmy do grania przed tyloma ludźmi. W knajpie "U Timmy'ego" mieściło się maksymalnie 50 osób.

               I tak się zaczęło. Później już tylko sława, pieniądze i wielka kariera. Zapraszali nas do telewizji, pisali o nas w gazetach. Szybko w Internecie pojawiły się poświęcone nam strony, mieliśmy wiele fanów na całym świecie. Podobało mi się to. Byliśmy niegrzeczni, panny za nami szalały. Co noc miałem inną... Gdy z zespołu odszedł Liam doszedłem do wniosku, że to wszystko nas zniszczyło. Musiałem jakoś temu zapobiec. 

~*~

               Panie i panowie... Oto prolog. Długo zbierałam się do tego, żeby zacząć pisać to opowiadanie. Ta historia znacznie różni się od pozostałych. 1D nie jest tu grzecznym, popowym zespołem. Po zdobyciu fanów i pieniędzy zaczynają wpadać w sidła tej złej strony sławy. Liam odchodzi, Harry, Zayn i Niall korzystają ze swoich "gwiazdorskich przywilejów", a Lou dochodzi do wniosku, że cenniejsza jest dla niego przyjaźń, przypomina sobie jak było kiedyś, gdy grali w garażach. Postanawia temu zapobiec, odwrócić bieg wydarzeń. Mam nadzieję, że wam się spodoba. A tymczasem chciałabym podziękować wszystkim za wsparcie, za motywację do pisania. Bez was nie byłoby niczego. Dziękuję! Standardowo: jeśli chcecie, mogę informować was o NN na Twitterze, GG... Pozdrawiam serdecznie. 

Majka,
@MajaMichalska